Nagłówek

Nagłówek

wtorek, 5 sierpnia 2014

[41] Znaj mój gniew

Uwielbiam Mufasę ^_^ 

Dzisiaj trochę złości i słów pisanych pod wpływem emocji, bo nie mogę naprawdę nie mogę patrzeć na niektóre komentarze i na dziecinne zachowania niektórych ludzi. Jeśli ktoś to akurat przeczyta i okaże się, że robi tak samo.. to cóż, może zmieni swoje zachowanie.

Zacznę od początku, od jakiegoś czasu uważnie przeglądam komentarze na facebooku Paranienormalnych i KSMów, innych raczej rzadko. Czytam i czytam i nadziwić się czasami nie mogę, jacy to ludzie potrafią być.
Po pierwsze ciągłe i wieczne pytania o to kiedy będziecie gdzieś tam. Po co oni się o to pytają?! Jeśli też tak robisz to wybacz, ale to głupie. Jeśli chcesz wiedzieć gdzie będą po prostu wejdź na ich stronę i sprawdź! Paranienormalni.com KSM.art.pl lub strony innych kabaretów, zależy jaki chcesz zobaczyć. Jeśli kalendarz nie jest jeszcze uzupełniony - no cóż, trzeba czekać. Ewentualnie wyglądać plakatów w swoim mieście albo wejść na stronę BiletyNaKabarety.pl Tu też można wiele znaleźć.

Po drugie, coś co ostatnio u Paranienormalnych się często pojawia. Za każdym razem gdy wstawią coś co ludzie też chcą mieć. Przykład - koszulki Kryspina. Wstawili zdjęcie, napisali że do zdobycia na nadmorskiej trasie. I od razu pięć tysięcy komentarzy w stylu - czy można kupić przez internet, albo czy mogę taką dostać. LUDZIE! Jeśli koszulki (lub cokolwiek innego) będzie do sprzedaży w internecie to na tysiąc procent się o tym dowiecie! Z pewnością o wszystkim was poinformują! Poza tym wiem, że coś może i Wam się podoba, ale nie wszystko od razu jest po to żeby to rozdawać czy sprzedawać.

Kolejna rzecz! Te ciągłe pytania o to czy występ będzie w TV. Jeśli będzie to napiszą, dowiecie się o tym z telewizji, albo z programu telewizyjnego. Przejrzyjcie gazetę i zobaczcie, a nie ciągle piszecie takie same komentarze! Kabaretony telewizyjne, które są w okresie około wakacyjnym co roku to:
- Płocka Noc Kabaretowa
- Kabareton Sopot Top Trendy
- Kabareton Opole
- Wakacje z kabaretem w Szczecinie
- Mazurska Noc Kabaretowa
- Kabareton w Koszalinie
- Kabaretobranie w Zielonej Górze
- Świętokrzyska Gala Kabaretowa w Kielcach
Czasami dochodzą do tego inne realizacje różnych kabaretów, ale to trzeba śledzić samodzielnie.

Takie sprawy jak wyznawanie miłości kabaretowi czy poszczególnym jego członkom mi nie przeszkadza, czasami sprawia, że się uśmiecham, ale tutaj też wypadałoby zachować jakieś granice. Co innego umierać z miłości do kogoś na twitterze czy gdziekolwiek indziej gdzie ta osoba tego nie widzi, a co innego w komentarzu pod wpisem. To już prywatna sprawa każdego kto to robi, ale błagam zachowajcie zdrowy rozsądek i jakieś granice.

A co do ludzi, którzy piszą jak to bardzo kogoś nie lubią, albo jaki ktoś jest słaby, kiepski, do niczego i tym podobne... mam tylko jedno do powiedzenia. Piszcie co chcecie, ale uważajcie, bo jak któregoś dnia przesadzicie to znajdę was i uduszę! ;)

Miłego dnia wszystkim życzę, do zobaczenia ;)

środa, 23 lipca 2014

[40] Miłość, która wybaczy wszystko cz. 2


Druga odsłona z serii nudnawych opowieści o tym jak poznałam i pokochałam moich ulubieńców. Dzisiaj zapraszam na historię o Paranienormalnch!

Przeczytaj o tym jak rozpalił się ogień ogromnej miłości. O nieśmiałych początkach, niepewności i kilku miłych niespodziankach, dzięki którym jest jak jest.

Byli dla mnie zwykłym kabaretem, jednym z wielu, które poznałam w pierwszym roku mojej nowej pasji. Polubiłam ich jak wszystkich innych, byli dla mnie pozytywnymi wariatami o dość wysokim poziomie humoru.
Pierwszy raz na ich występ poszłam po ponad roku od poznania kabaretowego świata. Występowali w Łodzi w małym studenckim klubie. Znałam już wtedy dużą część ich twórczości, oczywiście znałam imiona i nazwiska, ale nie byli moimi ulubieńcami.
Przed występem widziałam ich przy busie, jak nosili rzeczy na występ, a ja czekałam na kolegę. Pomimo że się z nimi mijałam to brakło mi odwagi żeby powiedzieć chociaż dzień dobry.
Gdy występ się kończył, a panowie się kłaniali ja i moja koleżanka wstałyśmy do owacji na stojąco. Myślałam, że cała ta mała publiczność zrobi to co my, ale nikt się nie podniósł. W rezultacie tylko my dwie stałyśmy, a Robert to zobaczył i podziękował nam niemym skinieniem głowy.
Po występie rozmawialiśmy krótko. Było kilkanaście osób, które chciały zdjęcia i autografy, ja z koleżanką podeszłyśmy jako ostatnie. Ona najpierw, potem ja. Obserwowałam wszystkie osoby które robiły sobie zdjęcia z chłopakami i nikt się im nie przedstawiał. Podeszłam do nich trochę niepewnie, ale już nieco przyzwyczajona do robienia sobie zdjęć z kabareciarzami. I w tym momencie całkowicie wytrącili mnie z równowagi. Najpierw Robert mówiący "możesz przypomnieć jak masz na imię" jakbyśmy się już znali. Później Igor z Michałem, którzy brnęli w tę zabawę mówiąc "jak mogłeś zapomnieć" i "ja pamiętałem". No i na koniec Michał całujący mnie w dłoń na powitanie... O_O Co tam się w ogóle działo, co to było?!
Nie rozmawiałam z nimi długo, z Robertem zamieniłam dwa zdania. Nic specjalnego się nie wydarzyło.

Na kolejny występ czekałam aż 7 miesięcy! Kolejny raz w Łodzi i kolejny raz liczyłam na spotkanie z nimi. Tym razem musiałam pokazać swoja zawziętość, bo pani obsługująca salę w teatrze stwierdziła, że oni nie wyjdą. Jasne. Poszłam na parking i grzecznie czekałam aż wyjdą - mniej więcej jakieś pół godziny. Moja mam co jakiś czas mówiła, że może już pójdziemy, że to za długo, ale ja nie chciałam iść. Jak już czekałam to chciałam się doczekać. Przez głowę przemykały mi różne myśli, rozmowa z inną dziewczyną na ich temat - że nie zostali z fanami, że odjechali mówiąc, że nie mając czasu. Wyobrażałam sobie, że wyjdą, a Robert powie mi, że nie mają czasu i muszą już jechać, że odejdę smutna i zawiedziona. Gdyby tak się stało pewnie teraz nie byliby moimi ulubieńcami. Na szczęście wreszcie wyszli. Podeszłam nieśmiało do Roberta, który pakował walizkę do bagażnika. Zapytałam czy mają chwilkę na zdjęcia, a on odpowiedział magiczne "Jasne, przecież łaski wam nie robimy." Pamiętam do dzisiaj to zdanie i jego uśmiech. Ale najbardziej pamiętam to jak przyszedł do nas Michał, przywitał się i zapytał czemu znowu przyszłyśmy, bo przecież od ostatniego razu nie mają nic nowego. Stanęłam jak wryta - pamiętał mnie, ale jak?! 7 miesięcy występów i spotykania nowych osób, a on mnie pamięta...?!

Po tym występie po prostu się w nich zakochałam. Dzięki temu jacy byli dla mnie mili, chociaż znowu rozmawialiśmy tylko chwilę. A Michał stał się moim ulubieńcem wśród panów Paranienormalnych.

Kolejny raz - Kabareton Koniec Świata. Znów się z nimi widziałam, znów Michał mnie poznał. Igor natomiast nie miał pojęcia skąd my się niby znamy, a wtedy Michał zaczął mu tłumaczyć w jakim miejscu widzieliśmy się po raz pierwszy. Byłam w szoku, że to pamięta.

Kolejny występ - Sopot. Wtedy już wszyscy mnie poznali, byłam dumna z siebie! Rozmawiałam z nimi dłużej, pokochałam jeszcze bardziej.

Z każdym kolejnym występem coraz swobodniej się przy nich czułam i oni traktowali mnie coraz lepiej.

Teraz niemal nie wierzę w to, że taki los spotkał właśnie mnie. Zapewne moje zaangażowanie i poświęcenie dla nich wiele tu dało. To że spotykam się z nimi kilka razy w roku, że zawsze muszę choć na chwilę się z nimi zobaczyć, że zawsze staram się im nie przeszkadzać, nie narzucać i pokazywać się z jak najlepszej strony.

Gdyby na początku ktoś powiedział mi że będzie tak jak jest teraz chyba bym nie uwierzyła, że to w ogóle możliwe. Nie uwierzyłabym że dam radę przebić się do ich świata i zdobyć ich zaufanie i sympatię.

Każdego dnia myślę o nich, patrzę na nowe zdjęcia na FB, patrzę na wspólne zdjęcia, fotki z występów i życzę im wszystkiego co najlepsze. Martwię się ich długimi podróżami, lotami samolotem i wieloma występami w krótkim czasie. Boję się dnia, w którym ta przygoda zacznie się kończyć, lecz na razie trwa, a ja staram się czerpać z niej jak najwięcej i jak najwięcej zapamiętywać <3 

środa, 16 lipca 2014

[39] Miłość, która wybaczy wszystko cz. 1

 Postanowiłam zapoczątkować pewną serię. Ponieważ nie zawsze mam jakiś pomysł na wpis, a występy są czasami dość rzadko i nie mam co opisywać zacznę wspominać. Lubię moje wspomnienia, nawet te trochę gorsze, bo wszystkie prowadzą koniec końców do czegoś pięknego. Dlatego postanowiłam opisać to jak doszło do tego że jest pewna grupa kabaretów i kabareciarzy, których kocham ponad innych, dla których zawsze, wszędzie i wszystko :) 

Tak więc poczytajcie o historii pewnej miłości, która rozpaliła się w już płonącym gorąco sercu.
Kabaret Skeczów Męczących

To oni byli kabaretem, który wprowadził mnie w ten świat, gdyby nie oni prawdopodobnie nie zainteresowałabym się wcale kabaretami i nie miałabym takiej pasji jaką mam teraz.
Zobaczyłam ich po raz pierwszy na sylwestrze 2009/2010 w Łodzi i zakochałam się w tym co pokazali. Odnalazłam ich jakiś czas później, zupełnie przypadkowo, a później musiałam poznać całą ich twórczość i przejrzeć wszystkie materiały z nimi w internecie. To oni byli iskrą, która rozpaliła ognisko i to oni prowadzili mnie początkowo przez ten nowy świat. Kochałam ich całym sercem jeszcze zanim ich spotkałam. Marcina z Michałem za ich odpały i głupie pomysły, Karola za urodę i spontaniczne śpiewanie, za bycie jedynym "normalnym", Jarka za słodkie uśmiechy, talent i nutkę tajemniczości.

Pierwszy raz zobaczyłam ich jakieś pół roku później we wrześniu 2010, ale wtedy z nimi nie rozmawiałam. To był kabareton, a oni odjechali przed jego zakończeniem. Spotkałam ich kolejne pół roku później w lutym 2011. Występ był cudowny, byłam taka podekscytowana mogąc ich zobaczyć. Byłam bardzo blisko nich, może metr od sceny w pierwszym rzędzie. Widziałam ich uśmiechy i radosne oczy. Po występie zostałam tylko ja z koleżanką, bardzo chciałyśmy zdjęcie z nimi, ale równie bardzo bałyśmy się iść do ich garderoby aby o to poprosić. Na szczęście wyszedł do nas Karol, chyba usłyszał nasze sprzeczki na temat tego, która ma iść pierwsza. Wyszedł, a ja nagle musiałam odrzucić strach i zrobić dobre wrażenie. Podszedł i przywitał się, wyciągnął dłoń i tak po prostu powiedział - Karol. My też się przedstawiłyśmy. Niemal jak w moich marzeniach. Chciałam żeby tak zrobił, akurat ON! Zawołał resztę chłopaków, zrobiliśmy zdjęcia i rozmawialiśmy może 10-15 minut, może mniej. Serce mi waliło, ale byłam w niebie! Rozmawiałam z tymi, których tak podziwiałam i kochałam sprzed ekranu komputera czy telewizora.

Kolejny występ był dopiero w czerwcu. Nie miałam żadnych oczekiwań, po prostu chciałam ich znowu zobaczyć. Tym razem z rodzicami pojechałam do Koluszek na plener. Występ jednym słowem świetny. Po występie kolejka ludzi po autografy. Już nieco bardziej ogarnięta i nauczona, czekałam do samego końca na swoją kolej. Chłopaki mnie widzieli, bo siedziałam na drzewie żeby cokolwiek widzieć znad tłumu podczas rozdawania autografów xD Karol nawet pochwalił moją miejscówkę. Gdy tłum się rozszedł oni też gdzieś zniknęli, a ja przeszłam z drugiej strony sceny pod busa. Zza barierek wyszedł Karol, rozejrzał się, dostrzegł mnie i moją mamę i zawołał nas. Weszłyśmy za barierki, a on powiedział, że przecież widzieliśmy się w Łodzi. Byłam w szoku, takie szczęście, taki zaszczyt. Rozmawialiśmy o kabaretonie w Sopocie z nim i Michałem, było cudownie <3

Później rozpoznawali mnie już za każdym razem i nie było to dla mnie szokiem. Rozmawiałam raz z Karolem raz z Marcinem, czasem z Jarkiem, najczęściej jednak z Michałem. Różnie to bywało. Czułam się coraz lepiej w ich towarzystwie i oni chyba coraz bardziej mnie akceptowali.

Okazali się tak cudownymi ludźmi jak sobie wyobrażałam. Wesołymi, zwariowanymi i otwartymi. Dzięki temu pokochałam ich na dobre i nadal chętnie chodzę na ich występy aby się z nimi zobaczyć. Od samego początku byli dla mnie ważni i cudowni, nigdy nawet nie myślałam że mogłabym "żyć bez nich", że jakoś mogło się nam nie ułożyć i nie znaliby mnie. Są od zawsze i będą na zawsze! :D

niedziela, 29 czerwca 2014

[38] Konkursowy


 Wpis konkursowy - zwycięski, na bloga http://pasjakabaretu.blog.pl  :)

Kabarety. Kabaretowi fani. Stosunki między kabareciarzami, a fanami. Stosunek kabareciarzy do fanów i na odwrót. Strasznie mnie to wszystko w ostatnim czasie fascynuje, a najbardziej to dlaczego fani tak kochają swoich kabaretowych idoli?

Dlaczego fan kabaretu gotowy jest poświęcić swój czas i pieniądze nie tylko po to aby pojechać na występ (nawet w drugim końcu polski, drugi raz w tym samym miesiącu), ale żeby przygotować dla ulubieńców jakiś prezent. Czemu fani ciągle myślą o urodzinach idola i koniecznie muszą zorganizować dla niego jakąś niespodziankę, a koledze napiszą tylko życzenia na facebooku? Czy kabareciarz jest kimś bliższym niż kolega ze szkoły czy podwórka?

Kabareciarze wywołują bardzo różne, sprzeczne emocje. Dla jednych są to ludzie, którzy wygłupiają się na scenie czy w telewizji, tacy którzy nie mają nic ciekawego do powiedzenia, których imion nawet nie warto zapamiętywać. Natomiast dla innych to osoby warte uwagi i naśladowania, warte każdej minuty w drodze, na występie czy przy organizowaniu prezentu. Śledzą uważnie ich poczynania, stresują się przed premierami nie mniej niż sami kabareciarze i cieszą z sukcesów. Dlaczego tak jest?

Gwiazdy kina, telewizji czy muzyki są również kochane, obdarowywane i wspierane na każdym kroku. Możliwe nawet że mają lepsze "zaplecze" fanowskie niż kabareciarze, bo umówmy się fankluby kabaretów nie są na jakimś super poziomie. Może będę trochę stronnicza, ale mimo wszystko wsparcie i kontakt z fanami sto razy lepszy mają kabarety!

Tak jak na występie co kabaret daje my odbijamy do nich ze zdwojoną siłą. Tak samo poza sceną. Kabareciarze dają dużo więcej swoim fanom niż inne gwiazdy. Zawsze mają czas na zdjęcia, autografy, zawsze się uśmiechają i są radośni, zawsze porozmawiają, zamienią chociaż dwa słowa, uścisną dłoń itp itd. Jasne, że gwiazdy nie mają takich możliwości, ich fanów jest zwyczajnie zbyt dużo.

Sama nie wiem czemu ludzie potrzebują mieć idola, dlaczego chcą uśmiechać się na widok kogoś zupełnie obcego, cieszyć jego szczęściem i wspierać w gorszych chwilach? Nie jestem psychoanalitykiem. Tak czy inaczej chcemy być blisko osób, które cenimy i chyba każdy z nas marzy aby spotkać kogoś sławnego i zamienić z nim dwa słowa. Ja też nadal o tym marzę - Johnny Depp :3
A kabareciarz nie jest gwiazdą, ani sławą, ani celebrytą. Jest zwykłym człowiekiem, dzięki któremu dzień staje się lepszy i chociaż nie ma go obok i nie wie czemu jest ci źle poprawia twój humor. Robi coś dla ciebie.

Nie wiem czemu aż tak kochamy naszych kabaretowych głupoli :) Dlatego że poświęcają nam swój czas? Że możemy zakochać się w nich przez te krótkie minuty tuż po występie, kiedy ich uśmiechnięte twarze są tuż obok i kiedy oni naprawdę chcą poświęcić ci te parę minut? Może :) Jedno jest natomiast pewne, co by się nie działo ja zawsze będę z nimi, nie wiem jak wy ;)

Nie ma drugiej takiej energii i miłości jak nasza, jak ta którą dajemy ulubieńcom.

środa, 25 czerwca 2014

[37] Wpis z roku 2024




Dzisiaj się trochę pobawię. Oto dwie wersje wpisu z roku 2024 i kilka przemyśleń na temat tego jak to będzie i czego się boję, a o czym marzę. Dużo prywatnych przemyśleń, dużo uczuć dużo nadziei, a jednocześnie obaw. Trochę nudy i powstaje takie coś:

Wersja pierwsza:
Dzisiaj byłam na 20-leciu Paranienormlanych. Wielka impreza, ale czego mogłam się spodziewać - to już 20 lat! Ja jestem z nimi aż od 13 lat! Tak dużo sie wydarzyło przez ten czas, tyle się zmieniło. Wróćmy do tematu.
Kilku zaproszonych gości, prowadzący w eleganckim garniturku, oprawa muzyczna jak na festiwalu. Z przodu cały sektor VIPów, telewizja, kamery, VIPy udzielają wywiadów jak to bardzo się cieszą z zaproszenia, goście którzy biorą udział w show mówią to samo.
Paranienormalni pokazali raptem kilka skeczy, a impreza ciągnęła się 3 godziny! W telewizji oczywiście większość rzeczy wycieli. Skecze cudowne! Co z tego, że już je widziałam na innych występach, to była ich premiera telewizyjna - bardzo udana!
Dużo śpiewania, dużo skeczy innych kabaretów, pełno wstawek z aktorami i innymi "przyjaciółmi".
Trochę zawiedziona jestem że to nie oni byli tam gwiazdą wieczoru.
Po zakończonym występie, gdy wyłączyli kamery wreszcie czas dla mnie! Na próbach nie było czasu na rozmowę. Podchodzę do chłopaków - nie teraz, nie mamy czasu. Dobrze, grzecznie czekam. Gdy zrobiło się luźniej - sory, następnym razem, spadamy do hotelu. Okej. Nie naciskam. Wychodząc widziałam jak idą do baru z jakimś aktorem. Nie szkodzi. Aktor, którego znają od pół roku jest bardziej wartościowym towarzystwem.

Kolejny występ! Tym razem solo, tym razem będzie czas na rozmowę! Program już stary, ile razy go widziałam? Nie pamiętam, wiem że ponad rok nie zmienili w nim prawie nic - nie szkodzi. Po występie kilkanaście osób czeka po autografy i zdjęcia. Długo nie wychodzą. Poszłam do Rafała, powiedział że ich poprosi. Wreszcie wyszli, zrobili sobie zdjęcia, rozdali autografy, ludzie odeszli zadowoleni. CZEŚĆ! Podeszłam do nich jak zwykle z wesołym uśmiechem. Cześć, słuchaj nie mamy czasu, następnym razem okej? Jasne, spoko. Odeszli. Wyszłam przed teatr, popatrzyłam jak pakują się do samochodu i odjeżdżają. Serce mi pękło. Żegnajcie ukochani. Spojrzałam na bilet trzymany w ręce, schowałam go do torby. To już ostatni bilet jaki kupiłam na ich występ. Jeszcze raz uniosłam wzrok i popatrzyłam na znikającego za rogiem busa. Szkoda, wielka szkoda, myślałam że nigdy mnie nie zawiedziecie. Samotnie ruszyłam w stronę dworca PKP, jadę do domu. Z zawodem w sercu wsiadłam do pociągu, łza spłynęła mi po poliku. Dziękuję i powodzenia panowie.

Wersja druga:
Dzisiaj 20-lecie Paranienormalnych!
Szykowali się do niego tak długo, zaprosili cudownych gości, impreza będzie pokazana w telewizji. Stresuje się tym tak jak oni.
Byłam na próbach, ciężkie godziny przed rozpoczęciem, ciągłe powtórki i ostatnie poprawki. Michał dosiadł się do mnie w pewnym momencie. Będzie dobrze, powiedziałam pokrzepiająco. Nie wątpiłam w to ich program jest cudowny.
Wszystko wyszło idealnie. Skecze przeplatane z muzyką, wspólne scenki z innymi kabaretami i aktorami, idealne prowadzenie chłopaków! Tort na zakończenie i to ich wzruszenie w oczach, owacje na stojąco. Należało im się, to oni byli gwiazdami tego wieczoru.
Po wszystkim oczywiście dużo zamieszania, goście, reporterzy z każdym trzeba chwilę porozmawiać. Poczekałam w garderobie, dość długo, ale nie narzekam. Przyszli zmęczeni, ale zadowoleni. Wielkie gratulacje! Podziękowali. Powiedziałam, że idę, że nie będę przeszkadzać. Zaproponowali mi wyjście do baru - nie dzięki. Nie chcę przeszkadzać, naprawdę! Zobaczymy się niedługo to porozmawiamy.

Kolejny występ, tym razem solowy. To co kocham najbardziej.
Uwielbiam ich nowy program, dopiero co była premiera, jak na razie nie zmienili zbyt dużo, ale wciąż wprowadzają poprawki. Igor przechodzi samego siebie.
Po występie zostało kilkanaście osób. Trochę na nich czekaliśmy, jak zawsze znajdzie się ktoś niepewny pytający - Na pewno wyjdą? A ja wtedy ze spokojem odpowiadam - na pewno. Wyszli. Zdjęcia, autografy, śmiech i radość. Fani odeszli zadowoleni. Teraz moja kolej! Cześć! Wyprzedzili mnie z przywitaniem. Poszliśmy do garderoby. Robert narzeka, że jest zmęczony, a to dopiero połowa trasy, ale jest szczęśliwy. Uśmiecha się mówiąc o nowym pomyśle. Jest późno, trzeba wracać do domu. Nie dam rady przekonać ich, że sama dojdę do dworca. Wsiedliśmy do busa, chłopaki śmieją się przez całą drogę. Pożegnaliśmy się na dworcu. Zobaczymy się niedługo? Pytają jakby chcieli żebym przyjechała, ale ja nie mam już pieniędzy. Spokojnie załatwimy ci bilet, przyjedź wcześniej to pogadamy! Ich decyzji nie da się odwołać. Wsiedli do samochodu, pomachali i odjechali. Popatrzyłam za oddalającym się samochodem, nagle zadzwonił telefon. Robert? Uważaj na siebie w drodze do domu! Jest niemożliwy! Rozłączyliśmy się po chwili rozmowy. Schowałam telefon do torby. Łza spłynęła mi po poliku, uśmiech chyba nigdy nie zejdzie mi z twarzy. Dziękuję!

Podsumowanie:
Pisałam o wizji Paranienormalnych, bo z nimi mam chyba najlepszy kontakt i bo po prostu lubię o nich myśleć, nie żebym ich faworyzowała czy coś ;)
Nie wiem czemu takie wizje przychodzą mi do głowy. Strasznie dużo marzę i rozmyślam, a każde marzenia łączą się z obawami i lękami. Czy moje się spełnią? Mam nadzieję, że tylko marzenia. Mam świadomość tego jak wiele może się zmienić, ale tuż za świadomością stoi uśmiechnięta nadzieja, że zmieni się tylko na dobre.

Życzę moim cudownym panom, żeby rozwijali się w dobrym kierunku, żeby wciąż mieli nowe pomysły i nie stwierdzili nigdy że "skoro coś jest dobre to po co zmieniać to co roku" no panowie... wypadałoby. Skromnie mam też nadzieję, że po 13 latach będę kimś więcej niż tylko zwykłą fanką. Czas pokaże. Tymczasem cieszę się niezmiernie ze wszystkiego co daje mi los i oni już teraz! <3

poniedziałek, 16 czerwca 2014

[36] Nigdy me serce nie zdradzi - nawet gdy umysł zapomni!


Ostatnio czytałam na stronie dotyczącej Johnny'ego Deppa - Jakie życzenia byście mu złożyli gdyby był waszym dobrym przyjacielem. Ktoś napisał - (...) i pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. To było najpiękniejsze co mogło być! 

Dzisiaj urodziny kogoś niesamowitego. Zawsze uśmiechnięty, zawsze czarujący, miły, ciepły i otwarty, kochający mnie prawie tak jak ja jego ;) Panie i panowie - MICHAŁ PASZCZYK! Tak, dzisiaj jego - zawsze osiemnaste - urodziny! :)

Cóż mogę powiedzieć w tym jakże uroczystym i podniosłym dniu. Jak zwykle nie mogę być obok niego żeby złożyć mu życzenia osobiście.

Jest przecudownym człowiekiem, wielce utalentowanym aktorem, ambitnym, wyrozumiałym i pomysłowym! Jeśli ktoś go nie lubi to niech nie pokazuje mi się na oczy, bo zadepczę!

Drogi Michale, któregoś dnia powiem Ci to w oczy, ale tymczasem:
Wszystkiego najlepszego! Żebyś nigdy się nie poddawał i nie zmieniał, żebyś miał czas na szczęście i uśmiech, żeby problemy Cię nigdy nie przerastały, żebyś miał coraz więcej pięknych wspomnień i tylko najlepszych pomysłów, żebyś się rozwijał i czerpał z tego radość! A w razie gdyby kiedyś działo się coś złego, żebyś miał o kogo się oprzeć i pamiętał - ja zawsze jestem po Twojej stronie! ;)

Drodzy czytelnicy (czytelniczko/czytelniku - bo może jest tylko jeden) bawcie się na występach Paraienormalnych, klaszczcie mocno i krzyczcie głośno! Dzięki temu (mojemu) Michałowi będzie miło :3

Nigdy nie zapomnę jego słów skierowanych tylko do mnie i tej reakcji na słowa "Michał... mógłbyś postarać się wyglądać trochę lepiej?" XD <3


poniedziałek, 9 czerwca 2014

Listy bez znaczków...

Piszę do Ciebie znowu.
Nie wiem czemu, ale jakoś tak chcę żeby ktoś mi pomógł. Zawsze byłam taka niezależna, taka silna, ale dzisiaj nie daję rady, ostatnio jestem słaba. Coś złego się ze mną dzieje?
Dzisiaj pierwszy raz nie potrafiłam uwierzyć, że będzie dobrze. Zaczęłam myśleć co się ze mną stanie, jak skończę. Zobaczyłam szarą wizję przyszłości - wszystkie marzenia się zawaliły, okazało się że życie nie będzie kolorowe, nie będę miała możliwości i środków na spełnianie kolejnych marzeń i na radości, które teraz są jakby celem mojego życia. To już nie będzie życie, wiesz? Gdy jest się młodszym, gdy chodzi się do szkoły, dostaje pieniądze od rodziców i dziadków to łatwo jest je zbierać i cieszyć się przyjemnościami. Nie myśli się wtedy o tym, że skończymy tak jak większość - robiąc coś czego nie lubimy, żeby żyć tak jak wcale nie chcemy. To przykre.
Tylko nieliczni mają szczęście. Miło jest być nielicznym.
Nie wiem co ze sobą zrobić, kończy się jakby moje życie, czuję że to co dobre ucieka coraz szybciej i później życie to będzie tylko... nawet nie wiem co. Nie wyobrażam sobie takiego życia. Z moją radosną, artystyczną duszą uwięzioną gdzieś w smutnej codzienności.
Boję się, wiesz?
Wiem, że mi nie pomożesz. Teraz nawet Twoje słowa byłyby chyba małym pocieszeniem.
Boję się.
Zawsze byłam taka odważna, radziłam sobie ze wszystkim i to sama. Nie potrzebowałam pomocy, nie potrzebowałam zachęty do podniesienia się po upadku i do walki. Sama pędziłam naprzód jak huragan, który potrafi sam przybierać na sile. A teraz? Chowam twarz w dłoniach, bo wstyd mi że tak upadłam i boję się, że już nigdy się nie podniosę.
Mam nadzieję, że znów zawieje wiatr i że poderwie moje radosne spojrzenie, że przyszłość wymaluje się w kolorowych barwach, jak zwykle, słońce wyjdzie zza chmur i okaże się, że dookoła jest kwitnąca łąka, a nie spalone pustkowie...
Trzymaj się. I uśmiechaj się często. Możliwe, że kiedyś Twoja radość będzie moim jedynym szczęściem.

niedziela, 8 czerwca 2014

[34] Opolska noc emocji!

 Festiwal piosenki polskiej nadal trwa, ale wczoraj odbył się już kabareton :) Kolejna noc nie przespana, zwłaszcza, że kabarety wyszły na scenę dopiero po północy, nie licząc Paranienormalnych.

 Oj będzie o czym dzisiaj pisać! Zacznijmy od prowadzenia Paranienormalnych. Jest mi wstyd za siebie :( Nie wiem czym spowodowany był mój brak zaufania do nich. Tym tylko, że dawno nie zrobili nowego skeczu? To nie oni spuszczają z tonu i to nie oni pokazują swoje słabości. Biję się w piersi i obiecuję, że nigdy już nie będę obawiała się tego co pokażą! Są cudowni i są w formie <3
Parodie to ich mocna strona! Zdecydowanie! Igor po prostu niszczył system każdą swoja postacią Chylińską, Korą i Steczkowską (choć tą ostatnią troszkę mniej). Mistrzowskie były jego teksty :D

Jak se chcesz potrzymać Rame to idź do TESCO na dział z margarynami.
 -W finale jej nie widzę 
- Ty w ogóle nie wiele widzisz
Ta pani się darła jakby rodziła pięcioraczki i to jeszcze bez znieczulenia
To było jak mizeria, w dodatku bez ogórków! 
Emocje jak na grzybobraniu 
Błysnąłeś jak chrząstka w salcesonie
Czesław nie śpiewaj, bo jak cię słucham to mam ochotę wysłać SMS o treści pomagam
Czesław, bo my się też męczymy
Wzruszyłam się jak Edyta Górniak po obejrzeniu reklamy Merci
- Tak ja tez chciałam zaśpiewać swój największy przebój!
- Marysiu 
- A no tak, nie mam żadnego

Paranienormalni jak widać nieźle cisnęli, a to oczywiście nie wszystkie teksty ;)
Przejdźmy dalej. Poza cudownym Igorem, jego postaciami i tekstami byli tam też przecież Michał i Robert.
Co do Michała - wspaniale wyglądał jako Kuba Wojewódzki! :D Normalnie lepiej nie mogli mu dobrać postaci. Zapendowska i Piekarczyk już może bez takiego szału, ale z pewnością dał radę!
No i proszę Państwa na wyręczaniu nagrody, Michał bez spodni? :P Opole dzięki temu było udane xD
No a Robert... Ten pan nie wygląda dobrze jako kobieta xD Jeszcze Maja Sablewska wypadła fajnie, ale Okupnik? XD Cud ramiona Robcia się do tego nie nadają. Ale Egurrola i Sztaba był supcio! :D "Obciągnięte palce to podstawa!" ;)

Dobrze przejdźmy do kabaretonu, bo ten wpis będzie za długi!


Nowaki! Przepraszam bardzo, ale po ich cudnych skeczach ten niestety w ogóle mi się nie spodobał. Przekleństwo spowodowało reakcję publiczności... coś tu nie tak.

Kabaret Skeczów Męczących! No, moi ukochani, dali sobie radę. Psychiatryk nie był moim ulubionym skeczem, ale ta wersja jest świetna. Adamczyk cisnął tekstami, że aż czasami zastanawiałam się czy serio to powiedział np. przy "Ja chyba źle ćwiczyłem. Bo jak ona ćwiczyła pośladki to ja ćwiczyłem przedramię!" xD

Jurki! No, no. Stać ich na wiele, widziałam ich już na żywo nie raz, ale muszę powiedzieć, że stać ich na więcej niż to co pokazali wczoraj. Nie upadli chyba poniżej poziomu, ale na pewno nie był to wysoki poziom skeczu.

Kabaret Młodych Panów! Niestety nie widziałam ich skeczu... skończył mi się limit na oglądanie TV w internecie :( Nie mogę więc nic o nich powiedzieć, bo nie oglądałam jeszcze ich występu.

Łowcy.B pokazali skecz, który już gdzieś tam kiedyś widziałam. Bardzo ich lubię, lubię ich humor. Szkoda tylko, że stary skecz. W końcu to realizacja telewizyjna i mogliby się pokazać z dobrej strony, z czymś nowym.

Formacja Chatelet. Kolejny występ z Basią :) Skecz nowy, premiera. Szkoda tylko, że piszą swoje skecze kilka raptem tygodni przed występem w TV zamiast przygotować go wcześniej i dłużej ograć. Poza tym to nic nie powiem, bo jeszcze go nie widziałam. Zostawiam opinię Wam :)

Artur Andrus - prowadzenie! No proszę Państwa, pan Artur jak zwykle pokazał klasę, on nigdy nie zejdzie z poziomu, zawsze utrzymuje się na tym samym pułapie doskonałego żartu. Jego wierszyki uwielbiam a Cyniczne Córy Zurychu też kocham i ucieszyłam się, że mogłam tego posłuchać. No i ten taneczno skoczny krok, którym wszedł na scenę, WOW! :D

W kabaretonie niestety było baaardzo dużo piosenkarzy i w sumie więcej śpiewali niż pokazywali skeczy. Ale cóż poradzić jeśli w koncerty wciska się kabarety to w kabaretony piosenkarzy.

Następnym razem zobaczymy się w takim szerokim gronie dopiero 19 lipca w Mrągowie :) Wakacje!

Do wakacji zostały już tylko 2 tygodnie! Jak to przeżyję to będzie dobrze :) Trzymajcie się!

środa, 4 czerwca 2014

[33] Kopa w dupe i naprzód!


Niechaj pasja na zawsze pozostanie siłą pociągową dla wszystkiego czym się zajmujesz, a ludzie których kochasz, szanujesz i podziwiasz niechaj będą dla Ciebie drogowskazem i motywacją!

Miałam pisać o Hrabich. I nie mogę nie napisać, bo tak ich kocham i uwielbiam!
Ich nowy program "Także o..." jest cudny! Jak zresztą wszystkie ich programy i skecze. Nie mogę uwierzyć z jaką lekkością przychodzą im te genialne żarty, niby proste, a tak rozbrajające. Co by tu jeszcze... Bajer jak zwykle czarujący, Aśka genialna, Kamol cudowny, a Lopez świetny! Kocham ich, są nie do przebicia!

Ale dzisiaj pomyślałam o czymś innym.
Patrzę na swoich ulubieńców dość często i chcąc czy nie chcąc widzę co robią. Dzięki ci nowoczesna technologio za Facebooka! ;) Zwłaszcza taki Marcin Szczurkiewicz i Robert Motyka. Uwielbiam ich naturalnie i aż mnie coś kręci jak widzę, że codziennie biegają, że ćwiczą, że są w formie, może nawet lepszej ode mnie. Oczywiście cieszy mnie to - ruch to zdrowie, im się z pewnością przyda. Czuję jednak pewien rodzaj presji - oni to robią, a ja nie?! Ja też muszę. Warto żyć zdrowo i warto mieć formę.

Tak więc rzucam sobie wyzwanie! Nie tyle żeby schudnąć, co by się i tak przydało, ale zyskać lepszą kondycję, co się bardzo przyda, bo w ostatnich latach moja wytrzymałość drastycznie spadła.
Wyzwanie - sylwetka i kondycja!

Niechaj częste zdjęcia z treningów moich ulubieńców będą moją motywacją, niechaj widoczne postępy będą nagrodą, a ćwiczenia radością!

Was też zachęcam do aktywności fizycznej, to naprawdę bardzo ważne dla zdrowia! :)

Powodzenia!



Focisze z Hrabich :)


niedziela, 1 czerwca 2014

[32] Trendy to są oni - KSM!


Minął drugi dzień festiwalu Top Trendy. Dzisiaj jeszcze koncerty, jutro kabareton, ale już od dziś było na co popatrzeć!

Koncert Trendy - prowadzenie Kabaret Skeczów Męczących. Zasiadłam przed telewizorem odpowiednio wcześniej, przygotowałam się i czekałam. Pełna pozytywnych nadziei wpatrywałam się w ekran. Jakie było moje zaskoczenie początkową piosenką! Tego się nie spodziewałam, byli cudowni! Tekst jak najbardziej idealny. Cudnie wpasowany w sytuację, jednocześnie kabaretowy i świetnie brzmiący. Tylko oni potrafią tworzyć takie utwory.
Później zaczęło się główne prowadzenie. Oczywiście ich zadanie ograniczało się tylko do krótkich scenek, ale cóż - kasa i tak za to poleciała :P
Szczerze muszę powiedzieć, że spodziewałam się czegoś innego, sama nawet nie wiem czego. Prowadzenie przywiodło mi na myśl imprezy sylwestrowe gdzie wszyscy silą się na żarty, których i tak nikt nie słucha. Ale cóż zrobić gdy publika Top Trendów słynie z "owacji na wychodząco"? ;)
Bardzo nie spodobał mi się pomysł Conchity. Wiem, że to teraz takie popularne, ale po co to znowu robić? Michał Wójcik zrobił to cudownie, już nikt go nie przebije.
Drugim minusem była scenka z Michałem Pirógiem, lecz tutaj podobało mi się kilka tekstów, było całkiem znośnie :)
Dopatrzyłam się też tego, że o Buni wszyscy już myślą jak o nowej postaci, jak o kobiecie. Czy zapomnieliście, że Bunia to tylko przebrany Wiesiek?
Trzeba jeszcze wspomnieć o piosence My grabarze. Odwalona w kosmos jak nigdy xD Ale bardzo mi się podobała, chociaż może nie była to najlepsza ich piosenka. Parodia wyszła bardzo fajnie, zwłaszcza chłopaki z dekoltami pracujący łopatami :P
Ogólnie nie tak źle jak mogłoby się wydawać po tym co tutaj napisałam. Jestem z nich zadowolona, chociaż z pewnością stać ich na więcej :)
Nie będę jednak narzekać, lepiej że mają cudowny program i takie prowadzenie niż cudowne jedno prowadzenie i zaniedbany program :)

No i jak bym mogła pominąć kluczową sprawę - fryzura Marcina cudowna! Za każdym razem kiedy myślę jak to będzie gdy będzie miał jeszcze dłuższe włosy mam jakieś dziwne przeczucia że jednak źle, ale kiedy go widzę - CUDO! :D
No i Karola też pochwalę, cudna fryzura i cudownie wyglądał :)



poniedziałek, 26 maja 2014

[31] DBJW jak ze snu!


Ileż emocji było we mnie przez ten weekend to się aż w głowie nie mieści! Wszystko zaczęło się od drobnego, niepewnego pomysłu, który wpadł mi do głowy tak niespodziewanie.

Zobaczyłam post Formacji Chatelet - Kto chce wejściówki na DBJW niech napisze do nas meila! Pomyślałam sobie, że to ostatni odcinek, że nigdy tam nie byłam, Warszawa niedaleko, wejściówki za darmo, weekend po nagraniu mogłabym być w domu a poza tym występ 29 maja mi wypadł. Czemu nie?! :D No i napisałam. Wygrałam. Tak się cieszyłam!

Samo nagranie było boskie. Cudownie było znaleźć się tam, widzieć to wszystko, zobaczyć co dzieje się gdy kamery są wyłączone. Było niesamowicie! Poza tym spotkać się z dziewczynami, które tak jak ja mają skrzywienie mózgu na punkcie kabaretów :P
Wielkie pozdrowienia i podziękowania dla Oli, bo czas z nią spędzony był cudowny! :D

Po nagraniu oczywiście autografy, focisze. Na szczęście nie było tłumów, jakoś w miarę szybko dało się dostać do kabareciarzy. Mam fotę z Rafałem Rutkowskim! ^_^ Kacpra nie chciałam zaczepiać, on zawsze jest taki "szybko szybko bo już idę!" Kocham go gdy jest na scenie. Z jakiegoś takiego szacunku chyba, nie chcę go zatrzymywać, przywitałam się z nim tylko ;)
Najcudowniejszy oczywiście moment całego wieczoru to rozmowa z Adamem <3 Wyglądał tak bosko w kamizelce i fraku, że aż nie mogłam oderwać od niego oczu. Cudownie! Cieszę się, że mogłam z nim porozmawiać, że przyszedł do nas po tym jak dziewczyny z FanClubu ich już wypuściły :P
Był jak zawsze cudowny, zawsze mówiłam, że Adam to człowiek o wielkim sercu i jeden z tych cieplejszych i najmilszych jakich znam :)

Wczoraj wieczorem znowu miałam zły humor tak dla odmiany. Musiałam wrócić do Lublina (studia) i trochę mi się plany rozjechały i ogólnie było mi źle. Ale dzisiaj rano obudziłam się z uśmiechem na twarzy. Miałam cudny sen, szkoda tylko że nie mogłam śnić go dalej.
Śnili mi się Paranienormalni :3 Zwłaszcza Robert! Tym razem był bardzo zadowolony i rozbawiony. Mam nadzieję, że to dobrze zwiastuje. Zwłaszcza, że gdy ostatnio śnił mi się załamany i smutny to się niejako sprawdziło. Boję się swoich snów ostatnio... ale ten był dobry <3
Oby więcej takich! :D

poniedziałek, 19 maja 2014

[30] Na swoich nawet gdy krzywo spojrzę to jednak z miłością!


 Kocham Was, ale kolejny raz muszę okazać swoje niezadowolenie. Nigdy już nie napiszę tego publicznie, tutaj mogę.

Czy tylko ja zauważyłam że Paranienormalni spoczywają na laurach? Kocham ich skecze, kocham pralnię, burdel, biedronkę Airlines, ale muszę przyznać rację że te skecze są już od 2013 i nawet od końca 2012 roku. Tyle czasu z tym samym programem to chyba już wystarczająco długo aby przyszła pora na zmianę. Wszyscy zmienili się przez ten czas, oni też. Jednak czas najwyższy zakończyć ten rozdział i znów spojrzeć przed siebie.

Ostatnio na profilu oficjalnym zobaczyłam jakąś zaskakującą zmianę u "prowadzącego". Wydaje mi się, że zaczął przyjmować najostrzejszą nawet krytykę z uśmiechem i nie przejmować się nią całkowicie, a nawet się z niej śmiać. Jak ostatnio ktoś mądrze powiedział - krytyka to nie tylko hejty, nie można jej traktować w jednej kategorii. Obawiam się, że krytyka dla nich staje się czymś czym w ogóle nie trzeba się przejmować bo - przecież nigdy nie dogodzi się wszystkim. Jasne! Ale chyba lepiej starać się dogodzić tym bardziej wymagającym niż spoczywać na laurach, bo są rzesze takich, którzy nie wymagają od nas niemal niczego.

Zawsze będę patrzeć na nich z dumą i miłością. Mam nadzieję, że pewnego dnia nie będę musiała się obawiać tego co mają zamiar pokazać. Prowadząc w tym roku Płocką udowodnili jacy potrafią być doskonali - najlepsze prowadzenie ever! Tylko żeby zechciało im się prowadzić swój program i karierę tak jak Płocką lub profil na facebooku ;)

Chciałabym im to powiedzieć, ale nie mnie ich pouczać czy dawać im rady.
Miałam ich za kabaret ambitny i o cudownym poczuciu humoru. Nadal ich za takich mam, ale oni swe ambicje pokazują częściej w internecie, jednorazowo, a coraz rzadziej na scenie.
Kocham Was, wierzę w Was!

wtorek, 13 maja 2014

[29] Listy bez znaczków

W przypływie próżności nazywam się aniołem, ale kiedy spadam z niebios na twardą ziemię to Ciebie nazywam wiatrem, który pomaga mi wzbić się do góry.


Marcinie :) 
nawet jak cię nie ma to jesteś. Zastanawiałam się kiedy wstawisz rysunek na profilowe, a Ty po prostu czekałeś na odpowiedni moment. W ten kolejny gorszy dzień sprawiłeś, że się uśmiechnęłam, a miłe komentarze i Twoja reakcja podniosły mnie jeszcze bardziej. To ja powinnam podziękować, jak zawsze :) Kiedyś już to pisałam, że jesteś dla mnie mistrzem i wzorem do naśladowania, ale wtedy jeszcze Cię nie znałam z tej drugiej strony. Nie chcę ckliwie rozpisywać się o tym, że Cię lubię, chciałabym to po prostu pokazywać małymi gestami.
Nie lubię do Ciebie pisać. Pewnie to jest dziwne dla Ciebie jak i pewnie byłoby dziwne dla innych fanów. Jak można nie lubić pisać do kogoś takiego? Ja nienawidzę! Zawsze mam wrażenie, że Ci przeszkadzam, że wzdychasz widząc kolejne kilka powiadomień o nowych wiadomościach, a ta ode mnie wcale nie jest wyjątkowa. Nie lubię patrzeć na napis "wyświetlono" i czekać na odpowiedź. Myślę wtedy, że mówisz sobie "odpiszę później, teraz mi się nie chce", a ja wcale nie chcę ci przeszkadzać. Dlatego tak rzadko piszę, chociaż i tak wydaje mi się, że zbyt często.
Lubię natomiast jak mi odpisujesz, nawet jednym zdaniem. Jak chcesz mi pomóc, odpowiedzieć, albo jak dziękujesz za coś. Wtedy mam nadzieję, że się uśmiechasz i że nie byłam zbyt nachalna :) I cieszę się oczywiście, że to już koniec naszej rozmowy i nie będę Ci dłużej przeszkadzać ;)
Jednak teraz wiem, że Ci nie przeszkadzam, dlatego piszę śmiało i nie zastanawiam się dziesięć razy nad każdym słowem. Mogę pisać co chcę i wiem, że się nie ośmieszę w Twoich oczach. I tak tego nie przeczytasz, a jeśli ktoś kiedyś Ci to pokaże co nie jest wykluczone to i tak pewnie nie będziesz wiedział kim jestem, a jeśli się domyśliłeś. Serdecznie Cię pozdrawiam i przyjmij z uśmiechem te pierdoły, które tutaj wypisuję ;)
Z wielką chęcią pojechała bym do Was na kolejny występ, przeglądam ciągle Wasz terminarz, ale to chyba nic nie da. Występy same się nie dopiszą. Mam dla Was niespodziankę, mam nadzieję, że Wam się spodoba. Nie mogę się doczekać Waszej reakcji, dlatego czekam niecierpliwie. Do zobaczenia w lipcu :)

P.S Jakbyście kiedyś potrzebowali "przydupasa" na jakimś kabaretonie na próby to ja wiernie przyjadę nawet do Szczecina! ;)

poniedziałek, 12 maja 2014

[28] Ironicznie - komicznie

Mam zły humor, a wiadomo - jak się ma zły humor nie powinno się nic pisać, bo negatywne emocje zabarwiają znacząco tekst. Dlatego właśnie ja napiszę!

(Zdjęcia pochodzą z oficjalnych profili kabaretów na Facebook.com)

Paranienormalni - Jak jeszcze raz zobaczę zdjęcie Mariolki z podpisem dotyczącym Eurowizji to kogoś uduszę. Rozumiem, że to teraz temat miesiąca, ale już by mogli się pohamować i chociaż nie wrzucać tego na profil skoro i tak wszyscy wszędzie to wstawiają. 
Poza tym zamiast włóczyć się po jakiś programach i spotkaniach mogliby wreszcie napisać nowy program, a przynajmniej skecz, bo ostatnio nawet ktoś słusznie napisał w komentarzu "Szkoda, że to samo co w tamtym roku" (jakoś tak). Ile można jeszcze czekać na nowości?
KSMy - Wy też?! Bunia jedzie na Eurowizję za rok... No to będzie tłoczno od tych bab z brodami. Błagam.... A zdjęcie w tle to też mogliby uaktualnić, bo sorry, ale Michał i Marcin zmienili nieco wygląd. FOCH!
A co do Formacji. Już nie mają co wstawiać na profil i oczywiście musieli zrobić album z fanami. Po co? Po to tylko żeby zadowolić garstkę tych, którzy i tak są w nich ślepo zakochani.
A Hrabi...! Hrabi wstawili zdjęcia z występu... z Kutna! Muszą tam występować akurat jak mnie w Łodzi nie ma, muszą?! Zawsze jak najdalej ode mnie.
I jeszcze sesje sobie robią, a... No dobra, róbcie te sesje. Tylko jak zwykle za mało Bajera!

A tak na serio. Nie ma nic bardziej wnerwiającego niż odwołany występ ulubionego kabaretu, na który się czekało i szykowało już jakiś czas. Zwłaszcza jak miałam kilka rzeczy przygotowanych na ten występ, a teraz muszę czekać do wakacji, bo oczywiście nie występują nigdzie blisko mnie :(

Ale jest też coś pozytywnego w tym dniu, w którym nawet tymbark wolał nic nie radzić z obawy przed brutalnym potraktowaniem. Wystarczy jedno dobre słowo od ulubieńca aby wrócił uśmiech i jako tako, humor :)  Marcin pochwalił mój rysunek! :D

poniedziałek, 5 maja 2014

[27] Płocka Noc Kabaretowa 2014


Jest tu ktoś kto nie oglądał Płockiej, jest? To wynocha mi do oglądania! :P

W tym roku to już ósma edycja Płockiej, jak już od jakiegoś czasu prowadził kabaret Parnienormalni. A teraz wyżyję się na wszystkich tych, którzy mi się nie podobali i jak zawsze pochwalę swoich ;)

Na początek jeszcze tylko dodam, że byłam bardzo zła na TVP2 za to, że podzielili transmisję na dwie części i druga była następnego dnia! Co to ma być?! Ja chcę to oglądać na żywo! W całości!

Kabaret Nowaki - Skecz o żonie "idealnej". Jak dla mnie stać ich na coś więcej, ale nie mogę narzekać, nie był chyba najgorszy. Na pewno nie najgorszy jaki widziałam zarówno z repertuaru innych kabaretów jak i ich.

Kabaret Skeczów Męczących - Strajk. Uwielbiam ten skecz, kocham i płaczę na nim za każdym razem. Przyznać muszę, że na Płockiej nie zadziałał na mnie tak jak zazwyczaj. Może to przez konieczność skrócenia go i spieszenia się z graniem. Zachęcam Was do obejrzenia go na żywo.

Formacja Chatelet - Wykład o randce. Nie jestem wielką fanką tego skeczu, chociaż ma kilka dobrych tekstów i być może ma szansę się dobrze rozwinąć. Drugi skecz - Poradnia małżeńska. Na pewno podobał mi się bardziej niż gdy widziałam go pierwszy raz. Troszkę zmieniony, troszkę poprawiony. Bez szału niestety, ale jakby w dobrym kierunku :)

Kabaret K2 - Trochę mnie zawiedli :( Zawsze mieli takie fajne skecze,a tutaj trochę gorzej. Dość przewidywalny i w sumie słabo utkwił mi w głowie.

Kabaret Rak - Jak zawsze piosenka :) Nie mam się o co czepiać, lubię ich głosy, piosenka na czasie z przesłaniem. Spoko :)

Kabaret Czesuaf - Pomysł bardzo fajny, ale ogólnie nie do końca udany skecz. Były dobre momenty, puenta słaba. Po nich też spodziewałam się czegoś lepszego.

Kabaret Weźrzesz - Nie miałam oczekiwań, nie znam ich i wiem że są kabaretem raczej słabszym. Skecz... Jak dla mnie to pomysł i wykonanie raczej nie trafione.

Katarzyna Pakosińska - Nie to żebym nie lubiła pani Kasi, ale wydawało mi się że braki w tekście nadrabiała swoim perlistym, znanym śmiechem. Ogólnie występ mi się nie podobał, może było kilka dobrych tekstów, ale nawet nie pamiętam.

Artur Andrus - Uwielbiam piosenkę Glany i Pacyfki! Lubię słuchać pana Artura, zarówno monologów jak i piosenek. Może nie płaczę przy nich ze śmiechu, ale to jest rodzaj inteligentnego humoru. Cudowny :)

Jerzy Kryszak - Lubię jego energię, lubię jak przyczepia się do publiczności chociaż wielu tego nie znosi. Monolog mi się podobał, był energiczny, jak zwykle na czasie i ogólnie pozytywny.

Izabela Trojanowska - Wielu krytykuje ją za rolę Kleopatry, ale jak dla mnie pasowała idealnie! Dama jak na Kleopatrę przystało. Sam Kryspin mówił, że trochę dla niego za stara i to pięknie się wpisało w tę historię. Jak dla mnie plus!

Jacek Ziobro - Wstęp i prowadzenie zarysu historii jako Wołoszański było cudne! Genialny pomysł i doskonałe wykonanie, szacun bo to nie była tylko zapchajdziura, to był świetnie przemyślany ruch!

Kabaret Paranienormalni - Prowadzenie! Muszę ich pochwalić. Dziwne by było jakbym nie pochwaliła. Ale jak dowiedziałam się, że na Płockiej będzie Kryspin to wcale nie byłam tym faktem zachwycona. Kiedy natomiast zobaczyłam całą tę historię, stroje, teksty, fabułę! Moje wątpliwości się rozwiały. To było najlepsze prowadzenie jakie do tej pory widziałam :D Nie mówię tu tylko o Płockim kabaretonie, ale o wszystkich. Prowadzenie wreszcie nie było nudne, nie było tylko przerwą na ustawienie rekwizytów na scenie, ale było historią i aż chciało się ją oglądać! Coś pięknego. Dla panów Paranienormalnych za ten rok wielki ukłon!


sobota, 5 kwietnia 2014

[26] Takiego programu dawno nie było!


Kolejny występ, tym razem premiera, tym razem kabaret Smile i całkiem nowe skecze! 

Takiego programu jeszcze nie widziałam! Premiera była cudowna! Od tego wypada zacząć. Przede wszystkim to naprawdę była premiera czyli same nowości, tylko jeden skecz był już znany, ale był to i tak dość nowy skecz, bo z Ryjka 2013 :) Wszystkie skecze były dobre, żaden nie odstawał za bardzo od pozostałych ani w jedną ani w drugą stronę. Ale to co najbardziej mnie dotknęło to te skecze. Widać było że chłopaki myśleli nad nimi, że chcieli przekazać coś ważnego, zwrócić uwagę na społeczne problemy. Jeszcze czegoś takiego nie widziałam! Każdy skecz niósł ze sobą jakieś przesłanie, każdy dotyczył czegoś konkretnego, nie były to zwykłe scenki. No dobra, może poza skeczami z Merlinem Mensonem i jego żoną ;)

Ale była petarda! Mój ukochany skecz z Mensonem był najlepszym z całego zestawienia. Trafił się jeszcze bardzo dobry o klinice urody i może jeszcze ten o Panu Tadeuszu. Reszta była raczej przeciętna jak na ich możliwości. Poprzedni program to była jedna wielka petarda, ten jest spokojniejszy. Pewnie jeszcze dużo się w nim zmieni, skecze ewoluują i będą naprawdę dobre :) Póki co natomiast program jest rangi średniej, ale za to bardzo mądry.

Czy jest w domu kakao? Najlepsza scena ze skeczem o Mensonie xD W dodatku ten program tak się nazywa. Serio! xD Na samym końcu kakao występuje! Na premierze Duffy nawet dostał nim w twarz, co chyba nie było do końca planowane :P Było kilka wpadek, nawiązując do tematu, zwłaszcza na początku były problemy z mikroportami, kilka rzeczy się popsuło, kilka razy dopowiedzieli coś od siebie :)

Występ ogólnie uważam za udany, chociaż nie płakałam na nim ze śmichu jak na poprzednim :P Warto go zobaczyć, miejmy nadzieję że pojawi się też w TV bo jest tego warty.


poniedziałek, 31 marca 2014

[25] Kiedy tylko chcę nie być smutną, oni sprawiają, że jestem szczęśliwa!


Ci, co rozśmieszają ludzi cenniejsi są od tych, którzy każą im płakać. W takim razie co z tymi, którzy nie tylko mnie rozśmieszają, ale także sprawiają że jestem radosna i szczęśliwa? Dla mnie są bezcenni. <3

Nienawidzę tego bicia serca, które towarzyszy stresowi. Tego gdy nie wiem co zaraz się stanie i jak sobie poradzę gdy nie wyjdzie to co sobie zaplanowałam. Nienawidzę się bać. Wracanie po występie ostatnim busem, jechanie taksówką od razu po występie żeby na niego zdążyć i wsiadanie do niego dwie minuty przed odjazdem zalicza się właśnie do takich rzeczy. Ale warto. Zawsze warto.

Często czuję mocniejsze bicie serca, krew która ze zdwojoną siłą płynie tętnicami do mięśni, która odpływa z narządów wewnętrznych sprawiając przy tym dziwne uczucie mrowienia w środku. To reakcja na stres. Nie lubię się stresować. Nie lubię kiedy trzęsą mi się ręce, kiedy głos mi się łamie i klatka piersiowa od środka rozrywana jest przez mocno bijące serce. Dobrze, że ostatnio te symptomy coraz rzadziej u mnie występują i coraz szybciej znikają.

Lubię gdy serce się uspokaja, kiedy ręce przestają drżeć, spokojny uśmiech pojawia się na mojej twarzy. Uwielbiam gdy po wszystkim jakaś dziwna substancja zwana endorfiną rozpływa się po moim ciele, kiedy wypełnia mnie i nagle dodaje sił, które trzeba wyładować skakaniem, bieganiem w kółko, machaniem rękoma i niezrozumianym dla nikogo wesołym szczebiotem. Lubię gdy ludzie patrzą na mnie jak na idiotkę gdy śmieję się do siebie gdy z radością, skocznie kroczę przez ulicę. Lubię czuć się jak na narkotykowym haju bez zażywania czegokolwiek. I lubię te powoli gasnące wspomnienia, które zawsze będą wywoływać mój ciepły uśmiech.

Nie lubię bać się, że coś nie wyjdzie, że będę zawiedziona. Nie lubię bać się zawodów. To najgorsze co może być. Uciekający ostatni autobus to nic w porównaniu z zawodem. Zwłaszcza kiedy ma się duże oczekiwania, kiedy chce się żeby wszystko było cudownie i pięknie, ale nie do końca ma się pewność. To najgorszy rodzaj oczekiwania. Na szczęście tak cudownie często nie muszę wracać do domu z zawodem. To piękne, że mogę na nich liczyć, a oni dają mi o wiele więcej niż mogę oczekiwać <3

Kabaret to coś niesamowitego. Coś co zawsze cię rozbawi, poprawi ci humor i sprawi że będziesz płakać ze śmiechu. Ale jeśli tylko się odważysz, jeśli tylko będziesz chcieć kabaret stanie się czymś więcej.
Dziękuję tym, od których to wszystko się zaczęło! Kabaret Skeczów Męczących! Dziękuję, że mnie nie zawiedliście, ani na początku ani teraz. Jesteście cudowni i nie wolno mi o tym zapomnieć <3

wtorek, 25 marca 2014

[24] Cudownie jest być zaskakiwanym!

Dawno mnie tu nie było, zdecydowanie zbyt długo. Ale to wszystko przez to, że nie byłam na żadnym występie od tamtego czasu :( Ale spokojnie, przyszedł czas na odrabianie zaległości!

Atmosfera kabaretonów. Nigdy nie lubiłam dużych imprez kabaretowych. Nie dość że jest duużo ludzi, bilety są drogie, a jak kupisz tańsze to siedzisz nie wiadomo gdzie na końcu i możesz oglądać spektakl na telebimach. Poza tym, co chyba najgorsze, kabarety które grają na początku często szybko jadą do hoteli i po występie nie ma już szans ich spotkać. Zresztą w ogóle trudno jest spotkać kabareciarzy po takim dużym wspólnym występie. Zawsze ochrona doskonale zadba o to żebyśmy nie dotarli do naszych ulubieńców. Często mówią, że wszyscy już pojechali, albo nikt nie wyjdzie, a tak naprawdę oni nie mają zielonego pojęcia o tym co mówią! To jest najgorsze! Ech...

Jakość występowa występów na występie :P W ogóle powiedzmy gdzie byłam - Polska Noc Kabaretowa w Lublinie :) Kabarety: Chyba, Nowaki, KSM, Moralny Niepokój i Paranienormalni. Więc mówiąc ogólnie to jestem bardzo zadowolona z występu :) Nowości w programie pół na pół mniej więcej. Chyba nic nowego, wszystko już znane ( i w ogóle występowali tylko we dwóch O_O SZOK!). Nowaki dwa nowe skecze, jeden bardzo mi się spodobał. Stary skecz to na szczęście lubiany przeze mnie skecz o Amerykańskim policjancie ;) KSM jako że po premierze nowego programu pokazał same nowości :) Baardzo pozytywnie, oczywiście zrobili show jak zawsze. Moralni też tylko jeden starszy skecz, reszta nowych. Bardzo, bardzo dobre skecze! :D Bardzo mi się podobały, umierałam ze śmiechu! Paranienormalni tak na dobry koniec kabaretonu same znane hity :P Jakby inaczej, nie obrażając nikogo ;) Jednak i tak bardzo je lubię więc miło się oglądało, może prócz Balcerzaka.

No a po występie jak zawsze. Cudowni ochroniarze zakomunikowali wszystkim, że "artyści nie życzą sobie rozdawać autografów" Czaicie to? XD Jak to usłyszałam myślałam że umrę na miejscu! Jeszcze nigdy nie słyszałam tak wymyślnej ściemy :P Nie życzą sobie rozdawać autografów...
Jasne Chyba już pojechali bo grali na początku, trudno żeby zostali. KSM też już praktycznie od razu wychodził. Nowaki prowadzili więc byli do końca, Moralni i Paranienormalni też zostali.
Nikt nawet ich nie zapytał czy będą wychodzić, nikt nie powiedział im, że ktoś czeka!
Myślę, że Paranienormalni by wyszli, chociaż na chwilkę do tych kilku osób, ale ponieważ ochrona wszystkich wygoniła - no cóż, no cóż, no cóż. Jak mawia Neo-Nówka ;)

Ogólnie kabareton uważam za bardzo udany! Nieskromnie powiem, że kocham siebie za to co osiągnęłam przez te... trzy, cztery lata od kiedy zaczęłam interesować się kabaretem! Tyle spotkań, tylu ludzi którzy mnie znają, którzy zawsze z chęcią poprawią mi humor na cały tydzień <3
Wiadomość dla tych, którzy chcą autografy po wszelkich różnych występach solo czy grupowych: Następnym razem trzymajcie się mnie, dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych.

Najważniejsze to - "I nigdy się nie poddawaj!" ^_^

Kolejny występ już za tydzień, trzymajcie za mnie kciuki i tym razem! Zdjęcia będą na pewno, bo z kabaretonu nic nie wyszło - siedziałam za daleko :(